piątek, 19 lipca 2013

Ulica Bednarska

Niegdyś ulica ta nazywała się Gnojowa - wywożono tędy nieczystości z miasta. Wtedy wzdłuż ulicy stały drewniane domki i dworki ze stajniami.

Już w połowie XVIII wieku ulicę zamieszkiwali bednarze i zaczęto nazywać ją Bednarską. Tę nazwę oficjalnie nadano ulicy w 1770 roku. W XVIII wieku ulicę wybrukowano. 


Ul. Bednarska 2/4 - niegdyś Łazienki Teodozji Majewskiej, obecnie Zespół Społecznych Szkół Ogólnokształcących Bednarska. Budynek powstał w latach 1832-35 na podstawie projektu Alfonsa Kropiwnickiego. W zakładzie kąpielowym można było zażyć m. in. kąpieli parowych, ziołowych, siarczanych i żelaznych.


Nr 9 - tzw. Waweliowiec:


Bednarska 11 - Zespół Państwowych Szkół Muzycznych im. Fryderyka Chopina:


Piękny budynek znajduje się pod numerem 25. To dom Walusińskich i chyba jedyny w Warszawie zbudowany w stylu neogotyku angielskiego. Kamienica powstała w 1860 roku, a obecnie niestety popada w ruinę.



To, z tego co pamiętam, nr 27:


Numer 28/30 jest własnością Caritasu. To tak zwany Dom Gaya, wzniesiony w XIX wieku przez Jakuba Gaya. Udało mi się zajrzeć w bramę i sfotografować znajdującą się tam figurkę. Od razu próbował przegonić mnie ochroniarz. Dla zyskania paru cennych sekund na focenie polecam udawać obcokrajowca, który nie rozumie czemu na niego krzyczą :)





niedziela, 14 lipca 2013

Bracia mniejsi w Łazienkach

Jako że w Łazienkach trwa remont, zwany też modnie rewitalizacją, w okolicach Pałacu Na Wodzie nie ma czego szukać. Tym samym, wiewióry i wszystko inne co wchodzi na głowę, żeby dostać jeść staje się główną atrakcją. Przy okazji uwaga na kleszcze, bo te atrakcją raczej nie są, a przeprowadzone niedawno właśnie w Łazienkach badania wykazały, że są one zarażone wszystkim, czym tylko się da. Wróćmy jednak do tematu: co można spotkać w Łazienkach? 

Oczywiście wiewiórki to podstawa, potrafią wejść nawet na głowę.




Sikorki stają się odważne, gdy tylko wypatrzą człowieka z bułką.




Są też wszelkiego rodzaju kaczki, w tym przepiękne egzotyczne mandarynki.




Dumne pawie nie zawsze chcą pokazywać ogony. Na ten zaszczyt trzeba sobie zasłużyć :)


Gołąbki wyjątkowo nie były zainteresowanie jedzeniem. Miały ważniejsze sprawy.

Wróbli jest niestety coraz mniej.

Kiedy wyciągnęłam orzechy, bułkę i ziarnka lnu nawet zięba zaczęła nieśmiało dreptać wokół mnie.

Sójka też była odważna.

Najbardziej zaskoczył mnie kowalik, któy zwykle jest bardzo płochliwy. Ten jednak był bardzo ufny i jadł nawet z ręki.

No cóż, to wszystko co udało mi się zaobserwować podczas całodziennego wypoczynku w Łazienkach. Podobno można też spotkać lisy i sarny. Może następnym razem uda mi się je wypatrzeć i uwiecznić :)