Mariensztat to jeden z tych zakątków Warszawy, które są znane i nieznane jednocześnie. Na pewno każdy o nim słyszał. Przecież Mariensztat leży w samym sercu Warszawy, tuż pod murami Starego Miasta. Może właśnie dlatego przez spacerowiczów jest niedoceniany - wybierają oni większą, bardziej popularną i gwarną Starówkę. A szkoda. Mariensztat też kryje w sobie wiele urokliwych zaułków, a ponadto pozwala odetchnąć od miejskiego zgiełku.
Osiedle Mariensztat w swoim obecnym kształcie powstało w latach 1948-49 według projektu Zygmunta Stępińskiego i Józefa Sigalina, ale historia tego miejsca jest o wiele dłuższa. Nazwa Mariensztat pochodzi z języka niemieckiego i oznacza "miasto Marii". W II połowie XIV wieku rodzina Kątskich wykupiła ziemie leżące w granicach dzisiejszego Mariensztatu i zorganizowała tu przeprawę przez Wisłę. Jurydyka Mariensztat została utworzona na prawie chełmińskim przez Eustachego i Marię z Potockich w 1762 roku, a po 22 latach została sprzedana władzom Warszawy. Już wtedy życie na Mariensztacie kwitło - mieszkali tu rzemieślnicy i handlarze, znajdowały się browar i cegielnia. Po licznych rozprawach sądowych spowodowanych bezprawnym przywłaszczeniem terenów nad rzeką Potocki przekazał ziemie królowi Poniatowskiemu, który przyłączył Mariensztat do Warszawy.
W XIX wieku Mariensztat tętnił życiem. Handlowano tu żywnością, piaskiem i drewnem. Były tu dwie łaźnie parowe oraz drukarnia. W latach 30. XIX wieku jedną z łaźni przebudowano na budynek biurowo-mieszkalny, w którym swoją siedzibę miały holenderskie firmy "Helima" i "Wemado", produkujące mydło "Biały Jeleń" i proszek do prania "Lux". Na przełomie XIX i XX wieku Mariensztat wyglądał tak:
Powstałe pod koniec lat 40. XX wieku Osiedle Przodowników Pracy, było pierwszym osiedlem zbudowanym w powojennej Warszawie. Do użytku zostało oddane dokładnie 22 lipca 1949 roku. W tamtych czasach małe mieszkanko na Mariensztacie było marzeniem każdego Warszawiaka. Osiedle cieszyło się dużym prestiżem i słynęło m.in. z potańcówek na Rynku Mariensztackim.
W XIX wieku Mariensztat tętnił życiem. Handlowano tu żywnością, piaskiem i drewnem. Były tu dwie łaźnie parowe oraz drukarnia. W latach 30. XIX wieku jedną z łaźni przebudowano na budynek biurowo-mieszkalny, w którym swoją siedzibę miały holenderskie firmy "Helima" i "Wemado", produkujące mydło "Biały Jeleń" i proszek do prania "Lux". Na przełomie XIX i XX wieku Mariensztat wyglądał tak:
Powstałe pod koniec lat 40. XX wieku Osiedle Przodowników Pracy, było pierwszym osiedlem zbudowanym w powojennej Warszawie. Do użytku zostało oddane dokładnie 22 lipca 1949 roku. W tamtych czasach małe mieszkanko na Mariensztacie było marzeniem każdego Warszawiaka. Osiedle cieszyło się dużym prestiżem i słynęło m.in. z potańcówek na Rynku Mariensztackim.
Architektura Mariensztatu to mieszanka klasycyzmu i socrealizmu oraz nawiązanie do XVIII-wiecznej zabudowy małomiasteczkowej. Rzeczywiście, coś w tym jest. Osiedle przypomina małe, senne, prowincjonalne miasteczko, w którym życie toczy się powoli i wszyscy się znają. Niestety, obecnie większość domów wymaga gruntowanego remontu. Szybka budowa (niektóre kamieniczki wybudowano w kilka dni), słabe mury i nieodpowiedni grunt zrobiły swoje.
Na ścianie jednego z budynków znajduje się bardzo ciekawy zegar, którego tarczę tworzy barwna mozaika. Fundatorem zegara był Cech Złotników, Jubilerów i Zegarmistrzów, a projektantem mozaiki Jan Seweryn Sokołowski - profesor warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Zegar działa i pokazuje prawidłową godzinę.
Socrealistyczna rzeźba po prawej stronie poniższego zdjęcia to mariensztacka przekupka autorstwa Barbary Zbrożyny. Przekupka w jednej ręce trzyma kosz, a w drugiej kurę.
Mariensztat cieszył się popularnością wśród muzyków i filmowców. Śpiewano o nim piosenki ("Małe mieszkanko na Mariensztacie", "Wieczorem na Mariensztacie"), Leon Buczkowski nakręcił tu pierwszy polski kolorowy film "Przygoda na Mariensztacie", a podwórko kamienicy Mariensztat 9 na pewno jest znane oglądającym serial "Złotopolscy".
Tablica znakomicie pasująca do nazwy ulicy:
Podcienie to częsty widok na Mariensztacie.
Zbrożynowa "Przekupka" to mój koszmar, bo dotąd nie udało mi się zrobić jej dobrego zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce z historią. Trzeba to zobaczyć.
OdpowiedzUsuńSebik fąflu
OdpowiedzUsuń