poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Szlak latarni gazowych na Sadybie

Pierwsze latarnie gazowe w Warszawie pojawiły się pod koniec 1856 roku na ulicach: Książęcej, Ludnej (tu znajdowała się też pierwsza warszawska gazownia), Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście oraz na Placu Zamkowym. Było ich wówczas 92, ale już rok później Warszawę oświetlało 728 latarni gazowych. Ich liczba rosła aż do roku 1905. Wtedy latarni gazowych było w Warszawie aż 8445! Ale nie będę się za bardzo rozpisywać na temat ich historii i mechanizmu, wszystkie te informacje dostępne są na tablicach umieszczonych wzdłuż szlaku na Sadybie :)


Na Sadybie latarnie gazowe pojawiły się dopiero w latach 30. XX wieku. W okresie międzywojennym powoli (a może nawet nie powoli) zaczęto odchodzić od oświetlenia gazowego. W 1930 roku liczba latarni elektrycznych przewyższyła liczbę latarni gazowych w Warszawie. Te drugie postanowiono przenieść do mniej reprezentacyjnych dzielnic stolicy. Tym sposobem trafiły one na Sadybę. Wiele latarni nie przetrwało wojny, zresztą i po jej zakończeniu długimi latami stały i niszczały. W 1982 roku 52 latarnie z Sadyby zostały wpisane do rejestru zabytków. Ale i to nie pomogło im przetrwać.


W 2003 roku w Warszawie było 136 latarni gazowych, w tym 130 czteropłomiennych. Spośród tych 130 na Sadybie znajdowało się 38. Lepsze czasy nadeszły dopiero w 2008 roku, kiedy ruszyła rewitalizacja latarni gazowych. 38 doczekało się remontu. Pojawiły się też nowe latarnie według tego samego wzoru z 1856 roku.




Niestety kikuty nadal straszą. Podobno czekają na renowację. Oby doczekały.


W 2012 roku otwarto na Sadybie szlak latarni gazowych, wiodący ulicami: Jodłową, Kąkolewską, Godebskiego, Goraszewską, Waszkowksiego, Zieloną, Orężną, Zelwerowicza i Truskawiecką. Z tablic edukacyjnych można wyczytać historię nie tylko latarni, ale też mijanych po drodze willi i ich niegdysiejszych właścicieli.




Modernistyczna willa przy ul. Jodłowej:

Uwagę zwracają śmieszne parterowe domki na ul. Orężnej. To zespół domów atrialnych zrealizowanych przez SBM "Współzawodnictwo Pracy" pracowników WAPW. Są dość nietypowe, skromne, inne niż wszystko dookoła.


Mogłabym więcej napisać na temat szlaku i historii Sadyby, ale wszystko jest na tablicach. Najlepiej się wybrać, przeczytać i zobaczyć na własne oczy :)





2 komentarze:

  1. Ta część Sadyby jest bardzo urokliwa i warto ją odwiedzać o każdej porze roku.
    Poza Sadybą i Agrykolą nie kojarzę już miejsc z latarniami gazowymi w Warszawie.

    OdpowiedzUsuń